„It’s always open season on princesses!” – Roman Holiday (1953)

dress / sukienka – Coast on asos.com

shoes / buty – Topshop

bag / torebka – Zara

I'm not surprised Princess Anne decided to run away from her royal chamber, and tour the Rome without telling anyone who she was. Thankfully, I didn't have that problem, and the whole city was whithin reach. It was totally up to me, whether I walk around the Piazza del Popolo, watch the Rome skyline from the famous Spanish Steps, or make a wish throwing a penny to my beloved Trevi Fountain.

Nie dziwię się księżniczce Annie (Audrey Hepburn), która postanawia uciec ze swojej królewskiej komnaty i zobaczyć Rzym, nie zdradzając nikomu swojej tożsamości. Całe szczęście, nie musiałam posuwać się do takich środków – Rzym był na wyciągnięcie mojej ręki i tylko ode mnie zależało, czy przejdę się na Piazza del Popolo, czy obejrzę panoramę miasta ze słynnych Schodów Hiszpańskich, albo powiem życzenie, wrzucając jednocentówkę do ukochanej Fontanny di Trevi.

Follow my blog with bloglovin!

Rome – let’s get it started!

Czy Rzym był taki jakim go zapamiętałam? Ile sukienek wzięłam ze sobą w podróż? Gdzie jeść i co pić w trakcie pobytu we Włoszech? I wreszcie, KIEDY TAM WRÓCĘ? 

Po Paryżu, wraz z Zosią i Gosią ruszyłyśmy w kolejną podróż. Trzy dni spędzone w Rzymie, dały mi nowy zastrzyk energii – to miasto nie bez przyczyny nazywane jest "wiecznym". 

Na lotnisku pomimo nerwowej atmosfery, humory nam dopisywały. Po męczącym tygodniu nie mogłyśmy doczekać się wyjazdu jeszcze bardziej. 

Standardowe zdjęcie na płycie lotniska – akurat to miejsce wygląda podobnie we wszystkich krajach Europy:).

i ….

Włosi strzeżcie się! ROME, HERE WE COME! Następne kilka dni będzie poświęcone szczegółowej relacji z naszego wyjazdu:).

A już teraz zapraszam Was na kolejny post, w którym strój nawiązuje do pięknych kreacji Audrey Hepburn z "Rzymskich Wakacji", w których wcieliła się w rolę uciekającej księżniczki…

One Day Restaurant

Być może niektórzy z Was słyszeli o inicjatywie Restaurant Day, która odbywa się co roku. Osiemnastego maja, każdy kto ma na to ochotę, może zostać szefem kuchni własnej restauracji. Wystarczą chęci i trochę czasu na kuchenne eksperymenty. W tym roku wybrałyśmy się z Zosą do jednodniowej restauracji Zuzi, która urządziła wspaniałe przyjęcie w pobliżu swojego domu. Po staniu w długiej kolejce mogłyśmy w końcu kupić wybrane smakołyki, a wszystko było przepyszne! W przerwie między podróżami był to dla mnie wymarzony relaks :). 

Follow my blog with bloglovin!

Dla Głodnego… coś prostego!

Skład:

ok. 400 g makaronu spaghetti

1 paczka świeżego szpinaku 

ok. 400 g krewetek

4-5 ząbków czosnku

garść orzechów laskowych

2-3 łyżki zielonego pesto

1 cytryna

oliwa z oliwek

starty ser parmezan

sól i pieprz

A oto jak to zrobić:

1. Gotujemy makaron al dente w dużym garnku wrzącej i osolonej wody.

2. Na patelni, na średnim ogniu rozpuszczamy masło i podsmażamy czosnek wraz z orzechami laskowymi. Następnie dodajemy posiekane liście świeżego szpinaku. W trakcie smażenia przyprawiamy solą i pieprzem. Smażymy ok 3-4 minuty. Następnie zwiększamy ogień, dodajemy oliwę z oliwek i dorzucamy oczyszczone krewetki. Ostrożnie mieszamy i odstawiamy patelnię.

3. Makaron odcedzamy, łączymy z zawartością patelni, dodajemy 2-3 łyżki pesto, pokrojone oliwki i plastry cytryny. Całość dokładnie mieszamy i posypujemy świeżo startym parmezanem. Podajemy na gorąco!

 

 

Last Month

15.05 – Trójmiasto —–> 16.05 – Warszawa —–> 17.05 – Łódź —–> 18.05 – Trójmiasto —–> 19.05 – Włochy —–> 22.05 – Trójmiasto —–> 23.05 – Warszawa —–> 25.05 Trójmiasto – tak wyglądało u mnie ostatnie 10 dni :). Cieszę się, że mamy juź niedzielę, a kolejny tydzień będzie dużo spokojniejszy :). Administracyjne zaległości, zdjęcia do przepisu Zosi i przygotowanie kolejnej stylizacji to mój plan na jutro, ale dziś czas na przyjemności niezwiązane z blogiem :). W międzyczasie zapraszam Was na zestawienie z ostatniego miesiąca :).

Wyjątkowo udana okładka w Harper's Bazaar.

Szybkia fota tuż przed poprowadzeniem wykładów :)

NOWY LOKATOR

Pyszne babeczki prosto z laVanille.

Zakupy ze stylistką Kasią :). Znalazłyśmy dla Gosi idealną sukienkę :).

Home, sweet home…

Drogie Czytelniczki! W końcu na dobre zawitała u nas wiosna :). Nadeszła więc najwyższa pora na regenerację skóry. Nasze ciała są blade i pozbawione blasku (ok, mówię tu za siebie :)). Twarz wystawiana na ciągłe zmiany temperatur jest zmęczona, mniej jędrna i bardzo przesuszona. O włosach lepiej nie wspominać :). Nie lubię tego i Wy pewnie też. Dlatego nie ma na co czekać – trzeba jak najszybciej poprawić kondycję naszej skóry.

Osobiście rzadko stosuję produkty z drogeryjnych półek. Najchętniej sięgam po środki naturalne, które każdy z nas może znaleźć w swojej kuchni. Wykorzystuje do tego: zielone ogórki, jajka, dobrą oliwę ( często oliwę zastępuję olejem z kokosa), miód, kawę, cytrynę itd.

MASECZKA NA WŁOSY

Zacznijmy od pielęgnacji naszych przesuszonych włosów. Do ich regeneracji najczęściej używam maseczki z żółtkiem (z pewnością Wasze babcie mogą sporo powiedzieć o tej miksturze). Jest bardzo odżywcza, nadaje włosom puszystości i połysku. Do jej wykonania potrzebujemy zaledwie:

– jednego żółtka jajka ( dzięki żółtku nasze włosy będą gęściejsze i bardziej puszyste)

– 3 łyżek oliwy z oliwek lub oleju kokosowego ( olej sprawi, iż włosy będą się pięknie świecić, a do tego staną się bardziej nawilżone)

– jedną łyżeczkę soku z cytryny ( cytryna świetnie działa na rozdwojone końcówki)

– dwie duże łyżki miodu ( miód sprawi, iż nasze włosy będą bardziej miękkie i nawilżone).

Po zebraniu wszystkich składników, łączymy je w jednolitą masę i nakładamy na włosy. Następnie zawijamy je w czepek z przeźroczystej folii i owijamy głowę ręcznikiem. Maseczkę pozostawiamy na ok. 30-40 minut i spłukujemy letnią wodą. Potem powinniśmy umyć włosy (nawet 2 razy) delikatnym szamponem, żeby na głowie nie została tłusta powłoka. Gdy będziemy stosować tę maseczkę regularnie, uzyskamy super efekt.

Jeżeli macie długie albo grube włosy, to polecam zrobić podwójną "porcję".

PEELING DO CIAŁA

Na ciało stosuję starą recepturę, zasłyszaną dawno temu od mamy. Peeling kawowy jest moją ulubioną domową miksturą. Niestety przy jej aplikacji jest trochę zabawy (łazienka wygląda po zabiegu tak, jakby ktoś zamordował w niej kawowego potwora), ale daje szybki i doprawdy zaskakujący efekt. Do przygotowania peelingu potrzebujemy:

– 5 czubatych łyżek kawy – kawa przeciwdziała powstawaniu pomarańczowej skórki oraz wygładza ją.

Osobiście wykorzystuję fusy z ekspresu, ale równie dobrze nada się kawa mielona ( oczywiście ta najtańsza).

-1 łyżkę oliwy z oliwek – oliwa lub olej kokosowy doskonale nawilża ciało.

Ja najczęściej używam oleju z kokosa bo uwielbiam jego zapach.

-1 łyżeczkę cynamonu – dzięki niemu nasz kosmetyk będzie miał konsystencję bardziej zbliżoną do żelu (jednak nie powinny go stosować osoby z pękającymi naczynkami na nogach).

Na wilgotną skórę nakładamy peeling, następnie kolistymi ruchami dokładnie go wmasowujemy – dzięki temu złuszczymy stary naskórek. Im dłużej kosmetyk pozostanie na naszym ciele tym efekt będzie ładniejszy – skóra będzie bardziej nawilżona, gładsza, rozpromieniona. Pamiętajcie, że taki zabieg trzeba powtarzać. Regularność jest kluczem do tego, aby nasza skóra wyglądała zawsze pięknie.

TONIK NA TWARZ

Ogórek ma cudowne właściwości takie jak:

  • doskonale oczyszcza skórę tłustą
  • domowej roboty tonik z ogórka odświeża skórę
  • działa wybielająco na cerę zmęczoną o nierównym kolorycie
  • sok z ogórka ściąga pory
  • tonik ogórkowy nadaje się jako woda po goleniu

Mam dwie metody przygotowania ogórkowego kosmetyku:

1. Tonik ogórkowy – możemy go uzyskać krojąc ogórek na cieniutkie plasterki i pozostawiając je w miseczce pod naciskiem na przykład kubka ( dzięki temu szybko wyciśniemy z niego wszystkie soki). Oczywiście im więcej ich użyjemy, tym więcej toniku uzyskamy. Do odsączonego płynu możemy dodać odrobinę wody różanej. 

 Taką miksturę możemy trzymamy w lodówce nawet do tygodnia.

2. Prostszym i szybszym sposobem jest przekrojenie ogórka na pół, obranie ze skórki, żeby nie podrażniała twarzy i delikatne wmasowywanie miąższu w twarz.  To pobudzi nasze krążenie, rozświetli skórę i złagodzi podrażnienia. Nie zmywamy pozostałości soku z ogórka wodą.

Z przyjemnością zdradziłam Wam moje domowe sposoby pielęgnacji. Teraz czas na Was :). Jestem bardzo ciekawa jakie Wy macie „patenty” na naturalne kosmetyki :).

Follow my blog with bloglovin!