NEW IN

Hello everyone!  In between Saturday cleaning and meeting with my beloved family, I want to show you a few new things that I got in the past two weeks.

Dzień dobry wszystkim! W przerwie między sobotnim sprzątaniem a spotkaniem z ukochaną rodziną, chciałam Wam pokazać kilka nowości, które pojawiły się u mnie w ciągu ostatnich dwóch tygodni.

W sklepach ruszyły przeceny! W tym roku postanowiłam wyjątkowo ostrożnie podejść do nowych zakupów. Po gruntownych porządakch w mojej szafie i oddaniu w dobre ręce góry nieużywanych już przeze mnie ciuchów, czuję wielką ulgę. Nie chcę więc dopuścić do sytuacji, kiedy półki znów będą się uginać pod ciężarem ubrań. Wokół tych skórzanych slippersów z Zary kręciłam się jednak od bardzo dawna, a kiedy zobaczyłam, że są przecenione o prawie 50 procent, pobiegłam do kasy :). Noszę je na okrągło wiec lada dzień znów zobaczycie je na blogu :).

Gdybym miała wybrać największe kosmetyczne odkrycie ostatnich kilku tygodni byłby to ten balsam do ciała, a raczej masło (w składzie znajdziemy masło Shea, które świetnie nawilża skórę). Rzadko zdarza się, aby produkt ekologiczny miał tak piękny zapach, utrzymujący się przez cały dzień, ale malinowe masło do ciała Balneokosmetyki na pewno należy do tej grupy. Swojego czasu używałam też innych produktów tej marki i na żadnym się nie zawiodłam. Jeżeli któraś z Was, chciałaby się o tym przekonać, to w sklepie internetowym Balneo dostaniecie w prezencie 30 złotych (przy zamówieniu powyżej 100zł) wystarczy wpisać kod "kasiatusk" w trakcie dokonywania zakupów. Możecie również skorzystać z drugiej opcji i na hasło "Kasia" otrzymać darmową dostawę.

W ofercie sklepu znajdziecie też wersję miniaturową tego produktu.

 

Piękny prezent od CHANEL to coś, co zawsze umili mój dzień! W moje ręce nareszcie trafiły kosmetyki z kolekcji États Poétiques.

Wybrałam się na małe zakupy do IKEA. Do domu wróciłam z dwoma miniaturowymi storczykami (19.90 sztuka), grafiką na ścianę i lampionem, który stoi teraz na schodach do ogrodu.

A na koniec perfumy od Viktor&Rolf, idealny dodatek na letnie wieczory. Miłej soboty!

NEW IN

Z jakim nastrojem rozpoczynacie ten tydzień? Wypoczeliście przez weekend? :) Dziś chciałam Wam pokazać kilka nowości, które się u mnie pojawiło oraz rzeczy, które dopiero planuję kupić i potrzebuję w tej kwestii Waszej rady :).

1. Nowy zestaw do spania z Intimissimi w kolorze granatowym // 2. Notatnik ze skórzaną okładką znalalazłam w TkMaxx za 19 złotych // 3. Biżuteria to prezent od marki My Way Jewellery.

Wiele z Was pyta mnie o książki, które obecnie czytam. Ciekawą pozycję podsunęła mi moja mama. I chociaż plotki o moim domniemanym ślubie, trochę mnie drażnią, to powieść "Piękny Dzień", opisującą przeżycia towarzyszące przygotowaniom do tej ceremonii przeczytałam jednym tchem. Dylematy głównych bohaterów dotykają jednego z najważniejszych wyzwań w naszym życiu – stworzenia udanego związku. Książkę możecie znaleźć tutaj.

1. Do mojej szarej O-bag, dołączyła jeszcze czarna // 2. Ciekawa jestem Waszej opinii na temat tych butów marki River island – nie są do końca w moim stylu, ale i tak znalazłabym dla nich miejsce w szafie :) // 3. Idealna długa spódnica od asos.com // 4. Zastanawiam się nad czarnym kapeluszem, warto go kupić?

Nowe numery ulubionych magazynów już w domu :).

Oczywiście te białe trampki nie są nowe, ale ponieważ po ich wypraniu wyglądają naprawdę dobrze, to mam wrażenie jakbym kupiła właśnie drugą parę :). Długo wzbraniałam się przed włożeniem ich do pralki, ale chyba było warto! :)

„Woman’s right to shoes” – Sex and The City, season VI

Życie Carrie Bradshaw kręciło się wokół facetów, przyjaciółek i nowych kolekcji butów. I to nie byle jakich butów. Garderoba nowojorskiej dziennikarki przepełniona była małymi dziełami sztuki, na które wydawała fortunę. Ulubionym projektantem butów naszej bohaterki był Manolo Blahnik, który światową sławę zawdzięcza właśnie tej drobnej blondynce. Charakterystyczne białe pudełko z czarnym delikatnym napisem oraz jego zawartość (zawsze na wysokim obcasie) regularnie pojawiało się w serialu, rozsławiając imię utalentowanego szewca i tworząc prawdziwą legendę wokół efektów jego pracy. 

Podobno w szpilkach zaprojektowanych przez Manolo Blahnika można chodzić przez cały dzień – są idealnie wyważone, a delikatna skóra, z której są wykonane idealnie dopasowuje się do kształtu stopy. 

Najsłynniejszy model to oczywiście niebieskie pantofle, które Carrie miała na sobie w trakcie ślubu (wcześniej posłużyły też jako pierścionek zaręczynowy :)). 

Wystarczyło aby kobaltowe pantofle pojawiły się w pełnometrażowej ekranizacji SATC, a każda panna młoda na świecie zapragnęła iśc do ołtarza właśnie w tych niebanalnych czółenkach. Manolo Blahnik postarał się o dostępność tego modelu. Pomimo upływu lat wciąż można je kupić. Na oficjalnej stronie marki znalazłam linki do sklepów internetowych z przesyłką do Polski (na przykład tutaj albo tutaj), ale cena póki co skutecznie mnie odstrasza :).

 

Co można znaleźć w mojej torebce?

Odpowiedź brzmi: wszystko!:) Asortyment mojej torebki jest zmienny, więc nigdy nie wiadomo na co w niej trafimy. Jeśli jednak postanowię zrobić remanent w rzeczach które noszę przy sobie, okazuje się, że jest kilka drobiazgów, które są stałym i niezmiennym ekwipunkiem:). Nie wiem czy znajdziecie pośród tych rzeczy coś zaskakującego. Dwa najważniejsze elementy to oczywiście portfel i telefon. Mój portfel został kupiony w Nine West (swoje już przeżył;)). Zastanawiam się nad nowym modelem, przede wszystkim dlatego, że jest dosyć spory, a ja coraz częściej przerzucam się na małe kopertówki. Od czasu prowadzenia bloga zawsze mam przy sobie też notes. Oczywiście opcje notatnika mam także w telefonie, ale spisywanie inspiracji na papierze jest znacznie przyjemniejsze:). Gorzej, że zazwyczaj zapominam o długopisie…;)

W mojej torebce znajdziecie także miętówki (lub gumę do żucia), pendrive'a i małą kosmetyczkę, w której mieszczą się wszystkie najważniejsze kosmetyki (dokładny opis jej zawartości znajdziecie tutaj: https://www.makelifeeasier.pl/inne/make-up-cz-1/ ) i perfumy (zazwyczaj trzymam w torebce tylko próbki, ale w ostatnim czasie cierpię na ich brak, więc jestem skazana na noszenie całego flakonu). 

Przeciwsłoneczne okulary pewnie nie dziwą żadnej z Was – to wybawienie, w dniu, w którym nie zdążyło się zrobić makijażu:). Ponieważ chcę byc postrzegana jako osoba dbającą o swoje rzeczy, mam też przy sobie sztywny pokrowiec na okulary. Jak wiadomo "chcieć nie znaczy móc" i moje okulary zwykle pałętają się po torebce do momentu, w którym nie wyciągnę ich w kilku częściach. Wtedy przez tydzień pokrowiec znów jest w użytku i tak w kółko, stąd brak u mnie inwestycji w drogie okulary. Ich żywot jest po prostu zbyt krótki :). 

 

Mała rzecz, duża zmiana

 Do tej pory niezbyt dużo uwagi w postach poświęciłam dodatkom. Wiecie, że w zakładaniu biżuterii jestem bardzo oszczędna, co oczywiście nie oznacza, że chciałabym z niej rezygnować! Uwielbiam drobiazgi, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka, a jednak powodują, że nasz strój tworzy przemyślaną całość. Nie mam zamiaru wydawać dużych pieniędzy na gumki do włosów, czy bransoletki z rzemyka, dlatego zdecydowaną większość takich rzeczy kupuję w sieciówkach, a konkretnie w H&M. Rzeczy są tam po prostu bardzo tanie, a wzornictwo wpisuje się idealnie w najnowsze tendencje. Jest tylko jeden problem – trzeba się szybko decydować, najlepsze i najtańsze rzeczy znikają w mgnieniu oka!

pierścionek – H&M (9,90 za dwie sztuki)

Dodatki, które nie będą w nas budzić współczucia dla przetrzepanego portfela, a w prosty sposób wzbogacą nasz strój to przede wszystkim:

APASZKI

Stonowany strój plus wzorzysta apaszka to klasyka, która zawsze się sprawdza. Te przedstawione poniżej zostały zakupione w H&M już jakiś czas temu, ale podczas ostatniej wizyty widziałam tam bardzo podobne produkty (polecam przede wszystkim niebieską wersję żółtej apaszki, poniżej, po lewej stronie – stylizację w stylu brytyjskiej arystokracji macie gwarantowaną!).

SPINKI DO WŁOSÓW

Chyba każda z nas ma co jakiś czas taki dzień, w którym pomimo usilnych starań włosy sterczą akurat w tę stronę, w którą nie powinny, a suszarka, która miała być naszym sprzymierzeńcem tylko pogarsza sytuację. Spinki i gumki z dołączonymi aplikacjami skutecznie odwracają uwagę od moich nieułożonych kosmyków.

PASKI

Bardzo nie lubię nosić części garderoby tylko w celu urozmaicenia stroju. Jeśli dodatek nie jest w żaden sposób funkcjonalny, to zawsze dopada mnie myśl, że jestem przebrana. Z paskiem nie ma takiego problemu.

 

Wersja light

Aplikacje przy szyi to mój ulubiony trend w tym sezonie. Połączenie czerni z bielą może być czasami zbyt  wyraziste i nie zawsze odpowiednie do okazji. Dlatego na co dzień wybieram delikatniejsze zestawienia kolorystyczne. Tym razem wstążka jest w kolorze jasnej zieleni (znaleziona w szufladzie, prawdopodobnie jest to pozostałość po bożonarodzeniowych prezentach:)).