Nie maluję się codziennie (jeśli wychodzę z domu na pocztę, czy do sklepu nie widzę potrzeby żeby katować swoją skórę), chociaż mój makijaż zajmuje tylko chwilę. Ostrzegam osoby o słabych nerwach – poniżej znajdują się moje zdjęcia bez makijażu:) Efekt, na którym najbardziej mi zależy robiąc makijaż, to przede wszystkim wyrównanie koloru skóry. Mój MAC'uś sprawdza się w tej roli idealnie.

Po nałożeni gąbeczką cienkiej warstwy podkładu w kompakcie, do akcji wkracza róż! Mój jest z Sephory, niestety w trakcie eksploatacji urwało się wieczko, ale i tak sprawdza się idealnie:).

Nakładam go na część policzków, która uwypukla się w trakcie uśmiechu.

Do tego eye-liner…

I gotowe! Zajmuje mi to jakieś 2 minuty, a jak dla mnie efekt jest zadowalający.

"Efekt śpiocha" pokonany!